środa, 21 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 22

*Paulina*
Obudziłam się krzycząc. Śnił mi się koszmar.. Co? Szłam sobie z Alexii, Kasią i Anią.. Już bez Klary.. Wchodząc do jednego ze sklepów zaczęłyśmy się śmiać, jakby tego wypadku nie było. Zaczęłyśmy wybierać sukienki.. Ślubne.. Po chwili do sklepu wpadł mężczyzna z nożem i zadźgał nim Kasię. Ona upadła i powiedziała jedyne ,,Dziękuję za te kilka dni" po czym z jej ust wyleciała krew.. To było i ohydne i przygnębiające.. Kasi nie może nic się stać!
- Paulina.. Już nie śpisz? - zapytał Lewandowski, wchodząc do pokoju.
- Nie. Śniło mi się, że Kasia umarła.. - odpowiedziałam.
- Bo.. Bo, wiesz.. Ten, no.. Kasia umarła. - powiedział spuszczając głowę.
- Nie! Powiedz, że żartujesz, że to głupi żart?
- Przykro mi.
- Niee! - wykrzyczałam i zaczęłam płakać. - Dlaczego ona?! Przecież, to ja mogłabym być na jej miejscu!
- Nie myśl nawet, że powinnaś umrzeć.. - odpowiedział Robert, siadając obok mnie.
Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.
- Jedźmy tam! Ania pewnie jest już zmęczona, a Alexii może już się wybudziła i będę mogła do niej wejść. - powiedziałam.
- Dobrze. - odpowiedział Robert.
- Zaczekaj tylko się przebiorę.. - powiedziałam i podeszłam do szafy, w której było też kilka ciuchów Klary i Kasi..
Znowu łzy zaczęły mi spływać po policzkach, ale szybko je otarłam.. Będzie trzeba o tym wszystkim poinformować trenera.. Jeżeli jeszcze nie wie.. Zaczęłam szukać odpowiedniego ubrania, bo nie pójdę tam tak jak zwykle, czy krótkie spodenki i koszulka.. Tym bardziej, że zimno tam jest, bo nie palą, bo lato, a drzwi zamykają.. Znaczy nie jest tak zimno, tylko tak chłodno.. Ale trzeba ubrać się jakoś odpowiednie.. A tym bardziej na czarno, z powodu żałoby.. Wybrałam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Założyłam je na siebie i po chwili wyszłam już gotowa. Popatrzyłam na Lewandowskiego. Siedział na łóżku.
- Możemy już iść. - powiedziałam.
- Dobrze. - odpowiedział i wyszliśmy z pokoju.
*Około 3 h później*
Ania już wróciła, bo ja stwierdziła, wyspała się już w szpitalu trochę, a w hotelu chciała tylko dospać. Siedzimy przed salą 7, w której leży Alexii.. Siódemka to od zawsze jej ulubiona cyfra.. Ciekawe czy przyniesie jej szczęście i teraz.. Ona musi się szybko obudzić.. Muszę zadzwonić do rodziców, ale ona musi żyć!
- Pani Paulina Milewska? - zapytał lekarz.
- Tak? - zapytałam wstając.
- Pani siostra się obudziła i jej stan jest ustabilizowany, może tam wejść jedna osoba, nikt więcej i to na krótko.. Jutro będzie mogła ją reszta odwiedzić. - powiedział i wszedł do swojego pokoju.
- Idź Paulina. - powiedziała Ania.
Popatrzyłam na nią. Uśmiechnęła się pokrzepiająco. Wcześniej z nią rozmawiałam i trener wie o śmierci Klary i Kasi.. Dzwonił już do ich rodziców.. Byli strasznie wstrząśnięci.. Ciała dziewczyn mają lecieć dzisiaj do Polski..
Weszłam do sali. Na łóżku leżała Alexii i się uśmiechała. Co dla mnie było strasznie dziwne, ale się uśmiechała.
- Alexii. - powiedziałam tylko i mocno się do niej przytuliłam.
- Już, Paulina.. Spokojnie.. - zaczęła mówić i mocno przytulać.
- Ty wiesz..? - zapytałam po chwili.
- O śmierci Klary i Kasi? - zapytała. Pokiwałam tylko głową. - Tak. - dopowiedziała, ale nawet nie zrobiła smutnej miny.
- Dlaczego.. Dlaczego się uśmiechasz? Nie martwi Cię to? - zapytałam zdziwiona.
- One.. One mi się śniły.. Powiedziały, że będą nad nami czuwać w niebie, aby nas nie spotkała taka śmierć jak je.. Powiedziały też, żeby prosić policję o znalezienie kierowcy samochodu.. Tego nie rozumiałam.. Prosiły też, abyśmy nie płakały, ale się uśmiechały, więc ich słucham.. Chociaż jest ciężko. Cholernie ciężko. Wiesz może kiedy pogrzeb?
- Dzisiaj ich ciała mają lecieć do Polski. Ich rodzice mają zadzwonić do trenera. - odpowiedziałam.
- A co ze mną? Ile nie mogę grać? - zapytała patrząc na mnie.
- 6 miesięcy..
- Uuu, sporo, no ale dobrze, że tylko tyle, a nie więcej.. A może nasze aniołki mi pomogą i szybciej wrócę do zdrowia, bo praktycznie, to nic już mnie nie boli..
- Nic Cię nie boli? Ciekawe co będzie jak zdejmą Ci te gipsy..
- Bedzie gorzej. Ale jak tam Twój Romeo?
- Mój Romeo?
- No Wasyl, a kto?
- Ojejku, już zapomniałam, że mam narzeczonego.. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
- No właśnie. No to jak z nim?
- Nie gadałam z nim.. No, ale sądzę, że będzie dziki sex na plaży.
- Hhaha, głupia jesteś. - powiedziała i mi dała buziaka.
- No wieem.
- A długo spałam?
- Hmm, jeżeli się orientuję to chyba dwa dni. Bo wczoraj był wypadek, no i dzisiaj się obudziłaś.. - odpowiedziałam.
- A jakbym pojechała na jakieś lepsze rehabilitacje, jak mi zdejmą te gipsy, to szybciej doszłaby do zdrowia? - zapytała.
- Pewnie tak. Ale te rehabilitacje sporo kosztują..
- Rodzice spędzają tyle godzin poza domem, żeby zarabiać, więc pewnie mają sporą sumkę.. Ja się dołożę i może da rade się coś zrobić, a jak nie to na zwykłe będę skazane.
- Ja też się dołożę. Nie martw się. - odpowiedziałam i mocno ją przytuliłam. - Do pełni zdrowia wrócisz za 4 miesiące, a nie 6..
- I bardzo dobrze! To kto jeszcze czeka na korytarzu?
- Jak ja jeszcze tam byłam, to oprócz mnie była Ania, Piszczek i Lewandowski, ale założę się, że teraz jest więcej, bo dowiedzieli się pewnie od naszych plotkarzy, że się obudziłaś.. - powiedziałam.
- Zawołaj ich.
- Zawołałabym, ale lekarz.. - powiedziałam.
- To leć do lekarza, żeby do mnie przyszedł.. Tylko tak pędem i nic nie mów tym na korytarzu, a lekarzowi powiedz, że gorzej się czuję. - odpowiedziała.
- Jak doktorek się wkurzy to nie będzie moja wina. - powiedziałam.
- Doobra. Powiemy mu, że dostanie autograf Crisa za to.. - odpowiedziała.
- Ehh, no dobra. - odpowiedziałam i zbliżyłam się do drzwi.
- Tylko biegnij tak, żeby Ci na korytarzu też się przestraszyli. - powiedziała, gdy dotykałam już klamki.
- Dobra.
Szybko wybiegłam na korytarz. Popatrzyłam. Doszedł już Wasyl, Szczęsny i Błaszczykowski. A dalej na korytarzu stał trener z Nicolą i Luizą. Szybko podbiegłam do drzwi i nie pukając wbiegłam.
- Doktorze. Gorzej.. Coś nie tak z Alexii. - powiedziałam.
- Szybko, chodź ze mną. - powiedział doktor i razem wybiegliśmy z pokoju, wbiegając i zamykając drzwi do sali.
Alexii leżała tam jakby nigdy nic. Lekarz do niej podbiega.
- Co się dzieję? - zapytał podchodząc do niej.
- Nic, tylko się nudzę, a inaczej pana bym tu nie ściągnęła. - powiedziała szczerząc się.
Lekarz spojrzał na nią i tylko się uśmiechnął.
- Chcesz wpuścić znajomych? - zapytał.
- Dokładnie. - odpowiedział.
- Ahhh, no dobra. - powiedział i wyszedł z sali.
My tylko przybiłyśmy sobie piątkę i wyszłam na korytarz wołając ich. Wszyscy wpadli szybko i zaczęliśmy razem o wszystkim rozmawiać. Po godzinie, Alexii była już zmęczona, a więc poszliśmy do hotelu.. Nie miałam już siły na nic. Weszłam z Anią do pokoju i po chwili zasnęłam.





No to jest i następny rozdział! Jejjejej! Mam nadzieję, że się podoba no i czekam na komentarze, które dają wielką motywacje! :D
Pozdrawiam miśki! ♥