sobota, 18 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 31

*Paulina*
Obudziłam się rano, a obok mnie leżała Alexii, Mario, Marco, Kuba, Wojtek i Robert. Kurde! Łóżko dwuosobowe, a mieści aż siedem osób?! Dobra pojemność! Zeszłam delikatnie, aby nikogo nie obudzić i podeszłam do szafy. Wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki, aby się ubrać. Po kilku minutach wyszłam gotowa. Wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi. Zeszłam po schodach na dół i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Wasilewski, Weidenfeller i Hummels, którzy leżą na kanapie i mocno się przytulają. Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymałam się i poszłam do kuchni. Popatrzyłam na wszystko i aż odechciało mi się tego sprzątać. Szczerze mówiąc to się załamałam. Jest godzina 13, o 16 mam trening, a tu do posprzątania cały dom! No nie wierzę! Zaczęłam sprzątać kuchnie i już prawie skończyłam, gdy poczułam czyjeś ręce na swojej tali. Odwróciłam się i ujrzałam nikogo innego jak Roberta. Uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek, a potem odwróciłam się i wróciłam do dalszego sprzątania.
- Tylko tyle? - zapytał zdziwiony.
- Zastanowimy się nad resztą, gdy posprzątamy dom.. - powiedziałam.
- Obiecujesz? - zapytał.
- Obiecuję.
- Ludzie! Ruszać te głupie dupy, bo ten bałagan się nie posprząta! - wydarł się Lewy i wziął patelnie z łyżką i zaczął chodzić po wszystkich pokojach dzwoniąc nimi. Ci co się wczoraj za bardzo spili tylko łapali się za głowy, a Ci co byli w stanie wstać to zeszli do kuchni. Po chwili zobaczyłam Anię, która schodzi w koszulce Piszczka założoną tyłem do przodu.
- Mm. Hej Ania. - powiedziałam uśmiechając się.
- Hej, hej. - odpowiedziała siadając.
- Widzę, ze w nocy się działo. - powiedziałam.
- Co?! Jak to?! - zapytała zdezorientowana.
- Wiesz jak tak głośno krzyczysz to się nie dziw. Twój krzyk zagłuszył muzykę. - powiedziałam patrząc na mnie i lekko się uśmiechając, choć nie mogłam wytrzymać, żeby się nie zacząć śmiać.
- Na serio? - zapytała otwierając oczy.
- Nie, no żartuję. - powiedziałam i wybuchłam śmiechem.
- To skąd wiesz co się działo? - zapytała zdezorientowana.
- Masz koszulkę źle założoną misiu. - powiedziałam posyłając jej buziaka w powietrzu.
- O fuck. - powiedziała tylko i pobiegła na górę, mijając na schodach mojego chłopaka i prawie go zabijając.
- Co jej się stało? - zapytał Robert wchodząc do kuchni.
- Upojna noc z Piszczkiem.. - powiedziałam i zaczęłam się uśmiechać.
- Ahh, no tak, przecież opakowania były.. - powiedział i zaczął do mnie podchodzić.
- Jeszcze nie jest posprzątane a w całym domu.. - powiedziałam.
- Chcesz się przekonać? - zapytał.
- Dajesz. - odpowiedziałam.
Złapał mnie za rękę i weszliśmy do salonu. Na łóżku leżał Marcin i Roman, którzy ledwo żyli, a obok nich dwa worki śmieci. Potem poszliśmy na górę. Zaglądałam do każdego pokoju. Każdy był czysty, a na korytarzu leżały tylko worki śmieci.
- Jak Ty to zrobiłeś? - zapytałam zdziwiona.
- Mam kilka haczyków na chłopaków i podziałało. - powiedział chytrze się uśmiechając.
- Szantażysta. - powiedziałam i zaczęłam go całować.
- Jejku! Może nie tak publicznie? - zapytał Piszczek przerywając nam te cudowną chwilę.
- My robimy to publicznie, a Ty w nocy w pokoju. Jakiś problem? - zapytał Lewy.
- Skąd.. Skąd wiesz? - zapytał chytrze się uśmiechając.
- Hmm, zastanówmy się.. Opakowania po prezerwatywach w pokoju, w którym spaliście? - zapytał
- Nie wchodzi się do czyjegoś pokoju! - wydarł się Piszczek.
- Jak Ci się dupy nie chciało ruszać to musiałem.. - powiedział.
- Ale nie musiałeś patrzeć gdzie, co leży..
- Spoko, luz. Przecież nikt oprócz nas nie wie.. - powiedział Lewy uśmiechając się.
- O czym nie wie? - zapytał Kuba.
- Właściwie to my mieliśmy już iść. - powiedział Robert i złapał mnie za rękę.
- Piszczek.. - powiedział Kuba.. - O czym reszta nie wie?
- Emm.. No, bo wiesz.. - zaczął Łukasz, a my wybuchliśmy śmiechem. - Nie żyjesz Lewy! - wydarł się.
Weszliśmy od kuchni i zrobiliśmy sobie śniadanie. No tak, posprzątane już jest, a więc jest jeszcze trochę czasu do treningu.
- Nad czym tak myślisz? - zapytał Robert.
- Liczę ile mam jeszcze czasu do treningu.. - odpowiedziałam.
- Masz dzisiaj trening? - zapytał Marco.
- Tak. Na szczęście o 16.. - powiedziałam.
- O 16 znowu jakaś impreza? - zapytał Kuba wchodząc do kuchni.
- Co o 16? - zapytała Ania, która również weszła do kuchni.
Po chwili wszyscy byli już w kuchni i jedli śniadanie.
- To powie mi ktoś w końcu co jest o tej 16? - zapytała Alexii.
- Hhaha, ojejku. Trening mam. - odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Noo i ja wpadłem na pomysł, że wszyscy idziemy i będziemy siedzieć na trybunach i kibicować Paulinie. - powiedział Marco.
- Na serio? - zapytałam zdziwiona.
- To doskonały pomysł! - powiedziała Ania.
- Dobra, dobra. Ja idę po torbę. - powiedziałam i poszłam na górę do pokoju.
Wzięłam torbę treningową i zeszłam na dół. W domu była cisza, jakby nikogo tu nie było, od dawna.. Weszłam do kuchni. Siedział tam Robert.
- Gdzie reszta? - zapytałam zdziwiona.
- Czekają na zewnątrz, bo na Ciebie czekać, to można korzenie zapuścić.. - powiedział sarkastycznie łapiąc mnie za rękę.
- Tak, tak. - odpowiedziałam.
Po kilku minutach wszyscy byliśmy już pod stadionem. Weszliśmy do środka. Wszyscy skierowali się w stronę trybun, a ja do szatni. Weszłam do środka. Siedziała tam już cała drużyna.
- Cholera! - usłyszeliśmy nagle męski głos.. Jurgen..- Co Wy tu do jasnej ciasnej robicie? - krzyczał.
Hhaha, założę się, że zauważył całą ekipę Borussii Dortmund, kilka osób z Reprezentacji i dziewczyny to się przestraszył..
- Emm.. nic. - krzyknął Robert.
- To po co Was tu tak dużo? Ooo, i widzę, że nawet więcej niż cała Borussia.. - powiedział Jurgen.
- Jakoś tak wyszło.. - odpowiedział Piszczek i zapewne przytulił się do Ani, bo słychać było ,,Już, bez takich..".. Zaczęłam się śmiać i się przebrałam, po czym nie patrząc na inne dziewczyny wyszłam z szatni i skierowałam się na boisko.

A więc witam Was z nowym rozdziałem. Wiem, że jest straaasznie mało wyświetleń, ale jak już tu jesteś i przeczytasz to skomentuj, bo daje wielką motywację! ♥

sobota, 11 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 30

*Alexii*
Obudziłam się i popatrzyłam na pokój.. Wszystko porozrzucane. No tak! Wczoraj dowiedziałam się, że lecimy dzisiaj do Dortmundu! Tak straaasznie się cieszę! Nie widziałam się z Pauliną tylko chyba trzy dni, no ale już tęsknię. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.. Zaczęłam patrzeć, no i stwierdziłam, że wszystkie odpowiedni rzeczy mam w walizce. Otworzyłam ją i popatrzyłam do środka. Powrzucane były tu tylko koszulki.. Okeeej. Dobrze wiedzieć. Wzięłam jedną z koszulek i sięgnęłam też po spodenki, po czym poszłam się ubrać. Po jakimś czasie znowu weszłam do pokoju, tylko już ubrana. Zaczęłam wyrzucać z walizki niepotrzebne koszulki i zapakowałam rzeczy odpowiednie. Dobrze, że miałam wielką walizkę, to mi się wszystko dobrze zapakowało. Tylko jestem ciekawa, gdzie my tam będziemy mieszkały.. Podeszłam do pokoju Ani i zapukałam. A no właśnie pewnie nic nie wspominałam, ale przeprowadziłam się do Ani. To kilka domów od rodziców, ale teraz przynajmniej mogę z nią spędzać czas, jak kiedyś z Pauliną. Nie wiem jak Ania mogła przez te trzy lata siedzieć tak w samotności. Usłyszałam ,,proszę" i weszłam do środka. Ania biegała po pokoju pakując rzeczy do torby.
- Gdzie będziemy spać i na ile lecimy? - zapytałam.
- Też się zastanawiałam, więc zadzwoniłam do Pauliny i okazało się, że dzisiaj ona wprowadza się do domu i miała nas zaprosić, ale wczoraj zapomniała jak rozmawialiśmy i właśnie miała dzwonić.. No i z tego co mi wiadomo to zostajemy na te dwa i pół tygodnia i potem z Pauliną polecimy prosto do Warszawy.. - powiedziała uśmiechając się.
- O no proszę, jak wszyscy o nas pamiętają. - powiedziałam kpiąco.
- Oj może wyleciało im akurat z głowy. - powiedziała.
- No jasne.
*Około 23*
Wylądowałyśmy już w Dortmundzie i cały czas szukałyśmy wzrokiem Pauliny, lub kogoś znajomego.. Nic..
- Ania. Może ja zadzwonię? - zapytałam.
- No dobra dzwoń. - odpowiedziała.
Znalazłam a kontaktach numer Pauliny i wybrałam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał.. Drugi.. Trzeci.. Odebrała.
- Halo? - zapytała.
- No hej kochanie, chciałabym Cię poinformować, że czekamy na lotnisku. - powiedziałam miło.
- O fuck! - wykrzyczała. - Przepraszam! Ejj, dojechałybyście same do mnie do domu? Bo jestem u koleżanki z klubu na obrzeżach miasta i nie dam rady się wyrobić. A zdążę akurat do domu na równo z Wami. - powiedziała.
- Nie wierzę! No! Jejku, skoro trzeba to damy sobie radę. - powiedziałam.
- Dziękuję. Pa. - powiedziała i się rozłączyła.
- I co? - zapytała Ania.
- Wyobraź sobie, że nasza kochana przyjaciółka i siostra w jednym siedzi u koleżanki i o nas zapomniała.. - powiedziałam.
Wtedy poczułam wibracje w ręku. Sms od Pauliny. Otworzyłam i przeczytałam.
- Podała nam jeszcze adres domu. - powiedziałam i pokazałam telefon.
- No to chodź jedziemy. - powiedziała Ania.
Wyszłyśmy z lotniska i skierowałyśmy się do taksówki. Wsiadłyśmy i podałyśmy adres. Po kilku minutach dojechałyśmy. Wyszłyśmy z samochodu i wtedy podjechała druga taksówka.
- Jejku! Naprawdę Was przepraszam! - powiedziała Paulina, która wysiadła z taksówki.
- Oj dobra! Nic się nie stało. - powiedziałam.
- Ohh. To dobrze. - powiedziała Paulina i mocno nas przytuliła. - No to zapraszam do domu.
Wzięłam swoją walizkę i zapłaciłam kierowcy po czym podeszłam do dziewczyn i ruszyłyśmy w kierunku domu.
- No to rodzice się postarali. - powiedziałam.
- Noo i to jak! - powiedziała Paulina.
- Byłaś już tu? - zapytała Ania.
- Noo. Dzisiaj, jak wkładałam wszystkie swoje rzeczy i uzupełniałam zapasy. - powiedziała.
Podeszłyśmy do drzwi i weszłyśmy do środka.
- Zostawcie tu walizki i idziemy zwiedzać. - powiedziała Paulina.
Położyłyśmy walizki w korytarzu i poszłyśmy za nią. W każdym pokoju Paulina zapalała światło.
- A tu jest salon. - powiedziała i zapaliła światło, a wtedy moim oczom ukazała się pewnie cała Borussia Dortmund i kilku chłopaków z Reprezentacji Polski.
- NIESPODZIANKA! - wykrzyczeli.
Zaczęłam się uśmiechać.
*Ania*
- NIESPODZIANKA! - usłyszałam.
Popatrzyłam, a tam stali chłopcy z Borussii i kilka z Reprezentacji Polski. Popatrzyłam na nich i zaczęłam szukać wzrokiem Piszczka i go zobaczyłam. Podbiegł szybko do mnie i namiętnie pocałował.
- Uuuuuu! Gorzko! Gorzko! - zaczęli krzyczeć piłkarze.
Oderwałam się od Łukasza i popatrzyłam mu w oczy.
- Tęskniłem. - powiedział i znowu mnie pocałował.
Po chwili skończyliśmy się witać i popatrzyłam na innych. Paulina stała z Lewym, a Alexii już romansowała z Marco. Ohhh, jak zwykle ona. Uśmiechnęłam się do Łukasza i zaczęliśmy podchodzić do jego kolegów, a ja im się przedstawiałam. Po kilku minutach zaczęła się impreza.
*Około 2 godziny później*
Widać było, że impreza była wielka. Połowa chłopaków już leżała na łóżkach, a inni zaczęli śpiewać karaoke. Zaczęłam szukać Łukasza. Stał i rozmawiał z Lewym. Podeszłam do niego i przytuliłam od tyłu.
- Łukasz? - zapytałam.
Chłopak popatrzył na mnie i się uśmiechnął.
- Przepraszam Lewy, kobieta mnie wzywa. - powiedział i wziął mnie na ręce, tak samo, gdy miałam jeszcze gips.
Weszliśmy do jakiegoś z pokoi i Piszczu położył mnie na ziemi. Zaczęliśmy się całować i z sekundy na sekundę nasze ubrania z nas zlatywały. Po chwili leżeliśmy już na łóżku w samej bieliźnie. Łukasz przestał mnie całować i spojrzał na mnie.
- Chcesz tego? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Na pewno? Teraz? Tutaj? Ze mną? - dopytywał.
- Tak. - odpowiedziałam i zaczęłam go całować.
Szybkim ruchem ręki Łukasz zdjął mój biustonosz, a potem dolną część bielizny. Nie byłam mu dłużna i zrzuciłam jego bokserki na podłogę. Piszczek zaczął mnie całować po szyi schodząc coraz niżej. Zaraz znowu wrócił do twarzy i mnie pocałował. Po chwili wszedł we mnie. Czułam się wtedy taka bezpieczna. Chciałam, aby ta chwila trwała i nigdy się nie kończyła! Po kilku minutach położyliśmy się obok siebie ciężko dysząc. Pocałowałam go w policzek i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Zamknęłam powieki i już więcej nic nie pamiętałam.


A więc witam z nowym rozdziałem! Nie wiem, czy ktoś to czyta, ale dobra, hahahah! :D
Czekam na komentarze pokazujące, że ktoś tu jeszcze zagląda! ♥