piątek, 30 listopada 2012

ROZDZIAŁ 3

*Paulina*
Gdy weszłyśmy do domu, tata już był i siedział w salonie.
- Chodź z nim pogadamy. - powiedziałam do Alexii.
Dziewczyna pokiwała głową i skierowałyśmy się do salonu, gdzie dobiegał dźwięk telewizora.
- Tato, no bo wiesz mamy bardzo fajną propozycję spędzenia wakacji. - zaczęłam.
- Taki obóz sportowy.. - ciągnęła Alexii.
- No dobra, kiedy, gdzie, za ile i po co? - zapytała tata.
- No to tak, jest to obóz sportowy dla najlepszych drużyn dziewczyn.- powiedziałam
- Jest do Portugalii, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii.. - kontynuowała Alexii.
- A haczyk?
- Trwa on dwa miesiące. - powiedziałyśmy razem.
- Ale Wy wiecie, że w drugim miesiącu miałyście jechać do babci.
- Ale tato, nooo! - powiedziałam.
- Prosimy!
- Pogadam z mamą, ale od razu powiem, że jak się będziecie nie dogadywały to koniec.
- AAAAA! TATO JESTEŚ KOCHANY!- zaczęłyśmy krzyczeć.
*Następny dzień*
Rano ubrałam się i poszłam na dół. Mamy i taty już nie było jak to zwykle bywa. Poszłam coś zjeść, a następnie obudzić Alexii. Czekałam na nią dłuższy czas, aż wreszcie przyszła. Wyszłyśmy z domu i go zamknęłyśmy, a potem skierowałyśmy się do Ani. Zadzwoniłyśmy a z domu wyszła mama Ani.
- Wejdźcie, Ania się jeszcze ubiera. - powiedziała i zaprosiła nas do salonu. Po około 10 minutach na dół zeszła Ania. No tak zapomniałam, że ona nienawidzi czarnych ciuchów. Ohhh.
*Po zakończeniu*
- Paulina, Alexii i jak możecie jechać na ten obóz? - zapytała Ania.
- Taaaa, ale.. - odpowiedziałam
- Ale?
- Tata powiedział, że jeżeli się będziemy kłóciły to nie. - odpowiedziała jej Alexii.
- No dobra. Dacie radę. Co dzisiaj robimy?
- Hmm, mam ochotę na wieczór filmowy. - odpowiedziałam
- U mnie, czy u Was?
- U nas może byc. - odpowiedziała Alexii.
-Okeeeej! Będę za jakieś 2 godziny.
- Spoczko, pa- powiedziałam i dałam jej buziaka.
- Pa, pa - powiedziała Alexii robiąc to samo co ja.




LOLLOLOLOLOLLOLOLOLOLOL, Mam trzeci rozdział! :D

sobota, 17 listopada 2012

ROZDZIAŁ 2

*Ania*
- Paulina, Paulina! - zaczęłam się wydzierać.
- Ania! Ania!
- Słyszałaś to?
- Taaak! A wiesz kto się urodził w Funchal? - zapytała Paulina i widać było, że wie, ze Alexii się już zgodzi.
- Taaaak! Ronaldo! - wykrzyczałam i wtedy Alexii do nas podeszła.
- Paulina, Ty wiesz, że drugi miesiąc wakacji miałyśmy spędzić u babci i pewnie rodzice nam nie pozwolą? - zapytała.
- Taak. No, ale warto będzie próbować, a teraz daj nam się choć troszkę tym nacieszyć - odpowiedziała Paulina i w tej chwili znów zagwizdał gwizdek.
- Dobra! Dziewczyny już koniec! Zaczynamy trening, gdyż jeżeli przegramy najbliższy mecz, to tego wyjazdu nie będzie! Więc do roboty! - wydarł się trener.
Zaczęłyśmy biegać po boisku. Następnie podzieliłyśmy się na grupy : bramkarze, obrońcy, pomocnicy i napastnicy. Zawsze tak było na treningach, więc dobrze wiedziałyśmy co i jak robić. Po krótkiej rozgrzewce trener podzielił nas na drużyny. Zaczęłyśmy grać, wiedziałyśmy że musimy dać z siebie wszystko, bo ten mecz miał trenerowi pomóc w wyborze najlepszych osób na nasz niedzielny mecz.
*Po około 30 minutach*
- Dobra, koniec! Przebieżcie się i wróćcie tutaj, to wam powiem kto moim zdaniem powinien grac.
Poszłyśmy się przebierać  Wyjątkowo szybko nam to poszło. Ja, Paulina i Alexii poszłyśmy na boisko, a tam naszym oczom ukazał się trener, który rozmawiał z Wojciechem Szczęsnym. Miałyśmy strasznie dziwne miny. A ja zaczęła prawie skakać z radości..
- Oooo, dziewczyny sądziłem, że się będziecie dłużej przebierać. Gdzie reszta? - zapytał trener widząc nas.
- Jeszcze się przebierają. - wydukałam.
Wojtek był obiektem moich wzdychań i takie niespodziewane spotkanie go na naszym treningu było dość dziwnym spotkaniem..  Gra on w Arsenalu, to powinien być w Londynie, a jak już w Polce to chyba w Warszawie, bo tam się urodził. Ale co on robi w Łodzi?!
- Poznajcie to jest Wojtek, chyba go kojarzycie, nie?
- No taak, ale co on tu robi? Nie powinien być w Londynie, lub w Warszawie? -zapytała Alexii. Widać było, że strasznie sie cieszymy jego widokiem tu.. To nie było normalne w naszym zwyczaju.
- Właśnie, chyba powinien być w Londynie, bo Arsenal ma dzisiaj grac mecz.. - powiedziała Paulina. Wyglądała już na bardzo pewną siebie.
- Hehe, no tak powinienem być w Londynie, lecz musiałem tu załatwić sprawę, a gdy przechodziłem zobaczyłem jak wy gracie, no to postanowiłem trochę popatrzeć  a gdy wy już poszłyście to chciałem pogadać z waszym trenerem. - odpowiedział Wojtek.
O czym on chciał gadać z naszym trenerem? Czy uważa, że jesteśmy za słabe?! Chyba zauważył nasze miny.
- Nie, nie uważam, że jesteście słabe, wręcz przeciwnie i mam dla was pewną niespodziankę, ale muszę jeszcze porozmawiać z Fornalikiem. Jeżeli mi się uda, to przyjadę na Wasz niedzielny mecz do Warszawy i wam wszystko opowiem. A teraz idę, bo coś czuję, że przestraszę więcej osób, niż tylko was. - odpowiedział uśmiechając się. - Do widzenia. - powiedział do trenera, a nam zaczął machać.
Odmachałyśmy mu.. Gdy już reszta dziewczyn doszła trener odczytał listę głównego składu i dał nam więcej informacji na temat naszego obozu jak i meczu.

czwartek, 15 listopada 2012

ROZDZIAŁ 1

*Alexii*
Weszłam do salonu i zobaczyłam Paulinę, która zasnęła na kanapie. No tak. Wyczerpujący dzień. Ale już jutro zakończenie roku. NARESZCIE. Usiadłam obok śpiącej siostry i zaczęłam przełączać po innych kanałach. Nagle Paulina się zerwała.
- Alexii, która godzina?
- Coś po 16.
- Wiesz, że o 17 mamy trening?!
- O nie! Zapomniałam!
Szybko poleciałam na górę, wzięłam torbę i zaczęłam wszystko pakować. Po jakiś 10 minutach byłam gotowa, kurde bije rekordy. Już 10 minut. Zbiegłam na dół. Paulina już na mnie czekała. Zamknęłyśmy dom i wtedy spojrzałam na zegarek.
- Tee, lala jest 16:34. Mamy jeszcze trochę czasu, pójdziemy na czekoladę? - zapytałam.
- Alexii, grubasie. Tylko byś jadła.
- No bo lubię jeść, ale przecież nie tyje!
- No i tylko to Cię ratuję.
Zaczęłyśmy się śmiać, gdy przechodziłyśmy obok stoiska z czekoladom zaczęłam się tam patrzeć. Paulina chyba to zauważyła.
- Jeju, Alexii masz 5 minut i możesz i mi kupić przy okazji. - powiedziała.
- Aaaaa! Jesteś kochana!- zaczęłam się wydzierać, ale ludzie się gapili na mnie jak na wariatkę.
Pobiegłam szybko do stoiska i zamówiłam dwie duże czekolady z bitą śmietaną, a co tam każdemu się należy. Gdy wróciłam Paulina się na mnie dziwnie patrzyła.
- Wiesz, że mamy tylko około 15 minut, no nie? - zapytała.
- No tak i co w związku z tym?
- Jak zdążymy to wypić?
- Ja zdążę, a jak Ty nie zdążysz to będziesz mogła mi dać.
- Idź Ty żarłoku. - powiedziała Paulina.
Po raz pierwszy od jakiegoś miesiąca tak normalnie gadałyśmy. Normalnie cuda!
Po chwili doszłyśmy na boisko. Poleciałyśmy do szatni, aby się przebrać. Dziewczyny już tam były. Gdy się przebrałyśmy wyszłyśmy grac. Trener już był.
- Dobra, dobra zbiórka! - wydarł się.
Zrobiłyśmy tak jak kazał.
- Dobra, a teraz parę informacji!  Po pierwsze w niedziele gramy mecz wyjazdowy. Jedziemy do Warszawy. Pewnie będziemy tam siedzieli cały dzień, znając was - tutaj uśmiech pojawił się na naszych twarzach - dalej, jeżeli wygramy ten mecz będziemy drudzy w lidze i będziemy przegrywali tylko JEDNYM punktem. Będziemy w stanie jeszcze to wygrać! Po drugie dostałem informacje, że jest zorganizowany obóz sportowy dla czterech najlepszych drużyn w naszej lidze oraz lidze jakiejś męskiej. To, że jest obóz mnie ucieszyło, ale to że z chłopakami już nie...
- Trenerze, a dokąd jest ten obóz? - zapytała Ania.
- No to tak. Jest to obóz na dwa miesiące. Pierwsze dwa tygodnie spędzamy w Portugalii  a dokładnie w Funchal, następne dwa w Londynie, potem dwa tygodnie w Dortmundzie, a potem na ostatnie dwa tygodnie jedziemy do Madrytu.
Wtedy zapanował wielki chaos i wszyscy o tym rozmawiali.

wtorek, 13 listopada 2012

PROLOG

*Paulina*
-Aniaa! Dzisiaj ostatni trening przed wakacjami, a wiesz co to oznacza?! - zapytałam.
- Co takiego?
- Że już jutro zakończenie roku i WAKACJE!
- Nooo, to gdzie spędzamy w tym roku wakacje? - zapytała z uśmiechem.
- Hmm, w tamtym roku byłyśmy na Mazurach u cioci. - odpowiedziałam.
- Dwa lata temu byłyśmy nad morzem u babci. - ciągnęła dalej Ania.
- Trzy lata temu byłyśmy w Krakowie u babci.
- A cztery lata temu byłyśmy w Warszawie, bo wpadłyśmy do Klary.
- No właśnie, to co powiesz, aby w tym roku pojechać do Zakopanego? - zapytałam.
- A masz tam kogoś? Bo ja stamtąd nikogo nie znam. - odpowiedziała Ania ze smutną miną.
- Eeem. Ja też nie.
- Kurdę no. Szkoda.
- Dobra potem pomyślimy. - powiedziałam, bo już widziałam swój dom.
- Okej.
- To do zobaczenia na treningu - powiedziałam i dałam jej buziaka.
Weszłam do domu. Nikogo jeszcze nie było. Rodzice pewnie znowu wrócą w nocy, a Alexii powinna przyjść za chwilkę. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać telewizję.







Loool, dobra jest PROLOG. JEST DOBRZE! :D