*Paulina*
Poszłam za Tiną do trenera. Dziewczyny dziwnie na mnie się patrzyły, ale zlałam to.. Trenerem był nie kto inny jak Jurgen Kloop..
- Dzień Dobry, to Ty jesteś Paulina Milewska? - zapytał trener uśmiechając się życzliwie.
- Dzień Dobry, dokładnie ja. Tylko chyba dobrego wejścia to nie miałam.. - powiedziałam uśmiechając się.
- No co Ty, chłopaki z Polski jarali się tym od początku naszych treningów, że tu będziesz.. Tylko dziewczyną chyba to nie przypadło, bo nikogo tak nie witali.. A tym bardziej Robert Lewandowski, ich największy idol.. - powiedział i popatrzył w stronę trybun, gdzie siedziała uśmiechnięta trójka Polaków.
- No właśnie.. Chyba mnie nie polubią.. - powiedziałam.
- No co Ty. Będą teraz chciały Cię lubić, bo znasz Lewandowskiego! - powiedział trener.
- Hhaha, no chyba, że tak!
Jurgen zagwizdał gwizdkiem i na boisku zapadła cisza..
- Uwaga! Dziewczyny to jest Paulina Milewska, jest Polką i jest naszą nową zawodniczką.. Mam nadzieję, że ją miło przyjmiecie.. - powiedział trener uśmiechając się do nich.
- Miło ją przyjmiemy! - wykrzyczał Robert, Kuba i Łukasz.
- Zaraz możecie sobie pobiegać.. - powiedział Jurgen.
- Zawsze my.. - powiedział Łukasz.
- Ruszać dupy! - wykrzyczał Jurgen po polsku, a my zaczęliśmy się śmiać. - Dobra, podzielmy się na grupy. Paulina jest napastnikiem, a więc pójdziesz pod tamtą bramkę do dziewczyn. - powiedział i uśmiechnął się życzliwie..
Kurde.. Też wybrał bramkę.. Na prosto piłkarzy z Borussii. Podbiegłam do dziewczyn.
- Cześć jestem Paulina. - powiedziałam uśmiechając się życzliwie.
- Cześć, ja jestem Nicol, to jest Ann, to Eva, a to Franziska. - powiedziała jedna z dziewczyn.
- Heej. - odpowiedziały i zaczęły podrzucać piłkę.
Kurde.. No fajnie.. Piłkę podrzucać to ja umiem, ale tylko to będziemy tu robić? Podeszłam do kosza z piłkami i wyjęłam trzy, ustawiając sobie na 11 metrze od bramki. Wzięłam rozbieg i kopnęłam w piłkę.. Idealnie w środek bramki.. Drugą, odbiło się od poprzeczki i trafiło do bramki... Trzecia.. Prosto w lewy róg.. Wtedy usłyszałam głośne brawa ze strony trybun. Odwróciłam się. Wszyscy piłkarze z Borussii bili mi brawo. Zaczęłam się śmiać i podeszłam do kosza z piłkami. Wyjęłam jedną i zaczęłam ćwiczyć tricki, których jeszcze uczyłam się w Łodzi..
- Dobra! Koniec! Gramy! Może zagramy dzisiaj wyjątkowo podstawowy skład z ostatniego meczu, na ławkę rezerwowych. - powiedział uśmiechając się.
Zaczęliśmy mecz.. Umiałam wypracować akcję, ale nie miał ich kto zakończyć.. W Łodzi zawsze kończyła, albo Ania, albo Alexii.. Bez nich nie daję rady.. Gdy biegłam z piłką podbiegła do mnie Ann i mocno kopnęła w piszczel. Zaczęłam zwijać się na murawie z bólu. Wszyscy zbiegli się naokoło mnie.
- Ja jej nosić nie będę. - powiedział Piszczek, który stał nade mną.
Zaczęłam się wtedy strasznie śmiać i nawet zapomniałam o bólu. Robert podał mi dłoń. Złapałam za nią i wstałam.. Jeszcze bolała, ale nie tak bardzo jak wcześniej.
- Paulina, usiądź.. Ann za ten faul nie wystąpisz w podstawowym składzie przez najbliższe 5 meczy! - powiedział Jurgen.
- Że co?! To było niechcący! - zaczęła krzyczeć dziewczyna.
- Nie ma chcący, niechcący! Nie grasz i koniec! - wykrzyczał.
Pokuśtykałam z Lewym, Piszczem i Błaszczem do ławki rezerwowej.. Usiadłam na niej a Łukasz spojrzał na mnie.
- Co jest? - zapytałam.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Uuu, coś przeskrobałeś.. Co zrobiłeś nie tak? - zapytałam.
- Czemu tak uważasz? - zapytał.
- Bo nigdy nie pytałeś jak się czuję.. - powiedziałam.
- Po prostu chcę pogadać z Anią, a ode mnie nie odbiera i nie wiem co się z nią dzieję i potrzebuje Twojej pomocy.. - powiedział na jednym wydechu.
- Dobra, dobra. Zostanę na Wasz trening, a potem pojedziemy do mnie i do niech zadzwonimy. - powiedziałam.
- Kochana! - wykrzyczał i mocno mnie przytulił.
- Dobra, dobra. Idę grać. - powiedziałam.
- Już możesz? - zapytał Lewy.
- Nie. - odpowiedziałam.
- To po co idziesz? - zapytał.
- To jest walka, o miejsce w podstawowym składzie Lewy.. - powiedziałam i posłałam mu buziaka w powietrzu.
Weszłam na boisko i zaczęłam grać. Po meczu, który w końcu przegrałyśmy 5:2 poszłam do szatni. Przebrałam się i skierowałam do pokoju, w którym miał siedzieć Marek. Zapukałam i usłyszałam ciche ,,Proszę". Weszłam do środka. Na kanapie siedział sobie Marek, jakby nigdy nic i rozmawiał z tym całym szefem.
- Już skończyliście? - zapytał Marek.
- Tak. Tylko chodzi o to, że zostaję jeszcze na trening chłopaków, a potem jadę z Łukaszem, Kubą i Robertem do hotelu, bo chcemy razem pogadać z Alexii i Anią. - powiedziałam uśmiechając się.
- No dobra. To leć na ten ich trening. - powiedział.
- Dziękuję. - wykrzyczałam i pobiegłam szybko na trybuny.
Niektórzy chłopaki już się rozgrzewali, a jeszcze inni siedzieli pewnie w szatni i plotkowali, tak jak zapewne Lewy, Piszczu i Błaszczu. Po chwili jednak wbiegli na boisko.
*Około 3 h później*
Dobra panowie! Do szatni i do domu! - wykrzyczał Jurgen, a ja zaczęłam schodzić z trybun. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w tali i podnosi.
- Idziesz z nami do szatni, bo musisz poznać chłopaków. - powiedział Lewandowski.
- Musi to na Rusi, a w Polsce jak kto chce. - powiedziałam pokazując mu język.
- Mała, zapomniałaś, że jesteś w Niemczech, nie w Polsce.. - powiedział.
- Głupek. - powiedziałam.
- A ja Robert, miło mi. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Śmieszne, śmieszne.. Zobaczymy, kto będzie śmiał się ostatni.. - powiedziałam.
- Co zamierzasz? - zapytał.
- Dowiesz się niedługo.. - powiedziałam i pokazałam mu język.
- Chłopaki! To jest Paulina, o której tak dużo słyszeliście! - wydarł się Lewy, gdy weszliśmy do szatni.
Położył mnie na ziemię, a piłkarze zaczęli na mnie patrzeć.
- Cześć. - powiedziałam nieśmiało.
- Hej, hej! - wykrzyczał Mario. - Jestem Mario i chętnie umówiłbym się z Tobą na dzisiaj wieczór.
- Nie dla psa kiełbasa Mario! Ona już zaręczona jest.. - powiedział Łukasz.
- Teraz tylko czeka na dziki sex na plaży. - dopowiedział Kuba.
Wszyscy zaczęli się na nas patrzeć, a chłopaki ledwo co powstrzymywali śmiech.
- Debile. - powiedziałam. - Nie nie jestem zaręczona, nie mam nawet chłopaka, więc spoko. - powiedziałam.
- To bardzo dobrze. W takim razie porywam Cię dzisiaj. - powiedział Mario.
- Ejj no sorry! Ona jest zaklepana na dzisiaj! - wykrzyczał Piszczek.
- To mnie się zaklepuje? - zapytałam patrząc na niego.
- Ojejku! Wiesz, że nie to miałem na myśli.. - powiedział łapiąc się za głowę.
- Wiem, wiem. Czekam na Was przed stadionem. - powiedziałam i wyszłam na zewnątrz.
Po kilku minutach przyszli chłopaki i pojechaliśmy do hotelu.
Jejku, tak długo mnie nie było! Hhahhahahahaha! ♥♥
PRZEPRASZAM, OBIECUJĘ POPRAWĘ! ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz