piątek, 2 maja 2014

ROZDZIAŁ 34

*Alexii*
Jest godzina 3:45, a Pauliny nadal nie ma.. Siedzę z Anią w salonie i oglądamy telewizor czekając na nią.. Po chwili słychać otwieranie drzwi i kroki.. Wchodzi Paulina..
- Gdzie byłaś? - zapytałam.
- Oo, hej. Nie śpicie? - zapytała zdziwiona.
- Nie. Czekamy na Ciebie. - odpowiedziała Ania.
- Przepraszam, potem poszliśmy do Nicolasa no i jakoś się zasiedzieliśmy, bo oglądaliśmy zdjęcia i w ogóle wybieraliśmy na okładkę.. - powiedziała Paulina.
- Piłaś coś? - zapytała Ania.
- Nie. - odpowiedziała szybko Paulina.
- Chodź tutaj.. - powiedziałam.
Paulina podeszła do nas i usiadła obok. Zaczęło jej burczeć w brzuchu..
- Nie piłaś i nic nie jadłaś, czyż nie tak? - zapytałam.
- Nie piłam, bo nie piję od tamtego wypadku, a nie jadłam, bo nie jestem głodna.. - odpowiedziała.
- Niee.. Nie jesteś głodna, a w brzuchu Ci burczy.. - powiedziała Ania.
- To telewizor.. - powiedziała i szybko wstała z łóżka biegnąc do pokoju..
Wiedziała, że jak będzie tu dłużej siedziała to zmusimy ją do jedzenia.
- Ja to idę już spać. - powiedziałam i skierowałam się do pokoju.
Weszłam do środka i położyłam się na łóżko.
*Rano*
Obudziłam się i wzięłam pierwsze lepsze ubrania. Weszłam do łazienki i przebrałam się. Zeszłam na dół. Na kanapie siedziała Ania, która jadła sałatkę owocową.
- Gdzie Paulina? - zapytałam wchodząc do kuchni i wrzucając wszystkie owoce, które zostały.
- Poszła na trening. - odpowiedziała.
- To która jest? - zapytałam.
- Teraz.. Emm. - powiedziała.- Można powiedzieć, że 14..
- Lubię spać. - powiedziałam. - Widzę, ze już jej się humor poprawił, bo jadła sałatkę. - powiedziałam siadając obok niej.
- Taaa. Mam taką nadzieję.. - odpowiedziała.
Po chwili słychać było trzaskanie drzwiami i rzucanie butów.
- Co jest? - zapytałam, gdy w salonie pojawiła się Paulina.
Nic nie odpowiedział, tylko pobiegła na górę do swojego pokoju i zamknęła się.. Włączyła muzykę i zaczęła śpiewać. No tak, aby się odstresować zawsze śpiewała, co jej dobrze wychodziło.. Tak samo jak Ani..
- Robert? - zapytała Ania, patrząc nadal na schody.
- Założę się, że tak.. - odpowiedziałam.
*Około 5 h później*
Siedziałam w pokoju i przeglądałam najnowsze posty na facebooku, oczywiście nie obyło się bez komentarzy piłkarzy z Borussii coś w stylu ,,Coś pięknego, nigdy nie pozostanie na zawsze..", albo ,,Wystarczał jej jeden dzień, aby wszystko rozszyfrować".. Tylko wybrani wiedzieli o co chodzi.. Usłyszałam dzwonek.. Położyłam laptopa na łóżku i zeszłam na dół podchodząc do drzwi. Otworzyłam je. Stał w nich Piszczek i Błaszczykowski.
- Heej. - powiedzieli równocześnie.
- Hej, hej. - powiedziałam wpuszczając ich do środka. - Aniaa! - wykrzyczałam.
- Już idę. - usłyszałam głos, a po chwili dziewczyna zbiegła po schodach.
Na powitanie oczywiście pocałowała się z Piszczkiem... Ohh.. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie i fotelach.
- Co z Pauliną? - zapytał Kuba.
- Wczoraj nic nie jadła i poszła na zdjęcia, z których wróciła po 3, dzisiaj wstała o 10, bo o 11 miała trening i podobno zjadła sałatkę, ale ja w to wątpię, wróciła jakoś o 14, od razu pobiegła do pokoju i nic nie jadła, nie odzywa się.. Wcześniej jeszcze śpiewała i słuchała muzyki, ale jakąś godzinę temu wszystko umilkło.. - powiedziałam.
- Jejku! Ona popadnie w anoreksje! - wykrzyczał Kuba i pobiegł schodami i zaczął pukać do pokoju Pauliny.
Cisza.. Uderzał coraz mocnej... Cisza.. Jeszcze mocniej..
- Paulina! Otwórz! Jak nie otworzysz, to wyważę te drzwi! Obiecuję Ci to! - wykrzyczał.
- Czego chcesz? - usłyszał głos dziewczyny.
- Otwórz drzwi. - powiedział już spokojniej..
- Po co? - zapytała.
- Nic nie jadłaś i wczoraj i dzisiaj! Musisz coś zjeść.. - powiedział.
- Nie jestem głodna.. - odpowiedziała.
- Nie wcale! Paulina! Przez takiego debila popaść w anoreksję? - zapytał już zdziwiony Kuba.
- To nie przez niego.. - powiedziała.
- Nie. Przez Świętego Walentego.. - odpowiedział sarkastycznie. - To co chcesz jeść? - zapytał.
- Nie jestem głodna.. - odpowiedziała Paulina.
- Paulina! No proszę Cię! Otwórz te drzwi! - zaczął krzyczeć.
*Paulina*
- Paulina! No proszę Cię! Otwórz te drzwi! - krzyczał Kuba zza drzwi.
- Po co? - zapytałam choć doskonale wiedziałam o co chodzi.
- Paulina! Zaraz wyważę te cholerne drzwi! - krzyczał.
- Nie masz tyle siły.. - odpowiedziałam.
- Gdzie siedzisz? - zapytał.
- Na łóżku... - odpowiedziałam.
- Ejj! Dziewczyny, łóżko jest daleko od drzwi? - był słychać głos Kuby, który najprawdopodobniej pytał się Alexii i Ani.
- Jest trochę dalej. - odpowiedziała Ania.
- Możesz wyważać drzwi, ale potem odkupujesz je.. - powiedziała Alexii.
- Spoko, luz. - odpowiedział i nagle głosy ucichły.
A po chwili słychać było ogromny hałas, a w moim pokoju pojawił się Kuba z Łukaszem.
- A teraz schodzisz posłusznie i coś zjesz.. - powiedział Kuba.
- Za taki mój wysiłek należy mi się coś i dlatego i ja proszę, abyś coś zjadła.. - powiedział Łukasz.
- Nie jestem głodna.. - odpowiedziałam.
- Grasz w piłkę i nic nie jesz! Zgłupiałaś? - zaczął krzyczeć Kuba.
- Może też jestem modelką i dbam o swoją figurę? - zapytałam.
- Dbasz o figurę?! Głodzisz się! - wykrzyczał Kuba.
- Nie jestem głodna! - wykrzyczałam i złapałam pierwsze lepsze buty i wybiegłam z pokoju.
Dobiegłam do drzwi i wyszłam na zewnątrz. Zaczęłam biec coraz szybciej.. Żeby być jak najdalej od nich.. Od mojego domu.. Po chwili dobiegłam do stadionu. Weszłam na murawę i wyjęłam jedną piłkę z kosza. Zaczęłam kopać piłkę coraz mocniej i mocniej.. Po chwili usiadłam na boisku i zaczęłam płakać.. Dlaczego?! Dlaczego to ja zawsze muszę cierpieć? Najpierw Mikołaj, a teraz Robert.. I pomyśleć, że to zawsze ja jestem chętna pakować się w takie związki..
- Uważasz, że jesteś silna? - zapytał znajomy głos.
Podniosłam głowę. Stał tam Marco i Mikołaj szyderczo się uśmiechając.
- Wy.. Wy razem? - zapytałam ocierając łzy z policzków.
Wtedy usłyszałam jak Marco gwiżdże i nagle pojawiło się pięciu mężczyzn ubranych na czarno. Podeszli do mnie, złapali mnie za ręce i nogi, a usta zakleili taśmą. Podnieśli mnie i szybko pobiegli do samochodu. Wrzucili mnie do środka, a po chwili w samochodzie zjawił się Marco z Mikołajem. Auto ruszyło.. Łzy zaczęły same napływać do moich oczu.. Mikołaj i Marco?! Nigdy nie pomyślałabym, że oni trzymają się razem.. Po chwili zatrzymaliśmy się.. Mężczyźni wyjęli mnie z samochodu i zanieśli do mieszkania.. Nie wiedziałam, gdzie jesteśmy.. Nie no przepraszam.. Ja w Dortmundzie to znam tylko drogę do Signal Iduna Park i sklepów.. Nic więcej.. Zamknęli drzwi i zniknęli..

A więc jestem z następnym rozdziałem! :D Taaak, baardzo długa przerwa, ale wróciłam! :D haahha! :D No i czekam na komentarze! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz