niedziela, 8 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 27

*Robert*
Ania i Alexii rozłączyły się. Szczerze mówiąc to nawet dobrze gadają, ale.. No właśnie.. Dopóki nie spróbuję to się nie dowiem.. Wyłączyłem laptopa i zszedłem na dół. Było ciemno jak cholera. Zapaliłem światło.. 1:09.. Nono.. Dziewczyna chyba się nie wyśpi. Założyłem buty i wyszedłem z domu kierując się do samochodu.  Zacząłem jeździć po Dortmundzkich ulicach w poszukiwaniu jakiegoś czynnego sklepu.. Żadnego?! No proszę Was! Nie ma żadnego sklepu na cały Dortmund?! Po jakimś czasie jednak znalazł się jeden sklep, który czynny był całą dobę. Wszedłem do środka.. Ale co tak naprawdę mam kupić i co jej powiem.. ,,Hej Paulina, po prostu gadałem z Twoją siostrą i Anią i doszliśmy do wniosku, że mam może minimalne szanse u Ciebie i chciałbym spróbować.." No kurwa! Myślenie nie boli Lewy! Pomyśl no! Zobaczyłem na półce ogromnego miśka. Hmm, kupie jej tego miśka i powiem, że z jakiej okazji? A lać na to! Raz się żyję! Wziąłem miśka i podszedłem do kasy. Zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu. Wsadziłem na tylne siedzenie i skierowałem się w kierunku hotelu, w którym tymczasowo mieszkała Paulina. Wszedłem do holu z miśkiem.
- Dzień Dobry, chciałby pan zamówić jakiś pokój czy do kogoś w odwiedziny? - zapytała recepcjonistka miło się uśmiechając.
- Dzień Dobry, w odwiedziny. - powiedziałem.
- Do? Zaraz zadzwonię i się zapytam, czy może pan wejść.. - powiedziała podnosząc słuchawkę telefonu.
- Proszę nie dzwonić! Jest to dziewczyna, za którą szaleję, ale ona o tym nie wie i chciałbym zrobić jej niespodziankę.. - powiedziałem, a kobieta dziwnie na mnie spojrzała. - Prooszę. - dodałem uśmiechając się, tak jak najlepiej potrafiłem.
- Ohh, no dobrze. - odpowiedziała.
- Dziękuję! - wykrzyczałem i pobiegłem do windy.
Wszedłem do środka i nacisnąłem guzik ,,4".. Po chwili wina zatrzymała się, a ja wyszedłem i zacząłem szukać pokoju 209.. Stanąłem przed odpowiednimi drzwiami i zapukałem.. Nic.. Jeszcze raz.. Nadal nic.. Do trzech razy sztuka.. Zapukałem i wtedy w drzwiach stanęła Paulina w tej samej pidżamie, co jakiś czas temu.. Czarne spodenki i koszulka Borussii z moim nazwiskiem.. Popatrzyła na mnie zaspanymi oczami.
- Czeeść. - powiedziałem i dałem jej wielkiego miśka.
- Hej, hej. A z jakiej to okazji? - zapytała. - Dzisiaj jest jakieś święto i w ogóle, która jest godzina?
- Hmm, to jest tak bez okazji.. Nie ma dzisiaj żadnego święta i jest godzina.. - powiedziałem wyciągając telefon. - 3:45..
- Jejku.. Co Ty tu robisz tak wcześnie? - zapytała.
- Emm. No bo chciałbym porozmawiać.. - powiedziałem nieśmiało.
- No to wchodź. - powiedziała otwierając szerzej drzwi.
Wszedłem do salonu, a ona poszła do innego pokoju. Po chwili przyszła już bez miśka.
- Chcesz coś do picia? - zapytała.
- Nie. - odpowiedziałem.
- Emm. Pozwolisz, że pójdę się przebrać? - zapytała nieśmiało.
- Czemu? Bardzo ładnie wyglądasz.. - powiedziałem uśmiechając się.
- No jaaasne.. - odpowiedziała sarkastycznie i usiadła obok mnie. - To o co chodzi? - zapytała.
- O dziewczynę.. - odpowiedziałem.
- Ohohoho.. Widzę sprawa niecierpiąca zwłoki.. - powiedziała.
- Noo!
- To o co dokładnie chodzi?
- Emm.. No bo podoba mi się dziewczyna, no i wydaje mi się, że coś do niej czuję.. Nawet jestem tego pewien, ale ona za bardzo nie zwraca na mnie uwagi.. Traktuje mnie jak przyjaciela i nie patrzy na mnie jak na mężczyznę, z którym może się spotykać, tylko jak.. jak.. Nawet nie wiem jak na kogo.. - powiedziałem. - Co powinienem zrobić?
- Powiedziała Ci, że nie chce z Tobą być? - zapytała.
- No nie..
- No to może zacznij od tego, że jej powiesz co do niej czujesz, a potem próbuj, żeby patrzyła na Ciebie jak na idealnego mężczyznę i nikogo poza Tobą nie widziała.. - powiedziała.
*Paulina*
- Myślisz, ze jak jej powiem co do niej czuję to poskutkuje? - zapytał Robert.
- Nie wiem, ale wydaje mi się, że powinieneś od tego właśnie zacząć. - powiedziałam.
Czułam jak serce rozbiło mi się na miliony kawałków.. Niby nie wiem o nim dość sporo i znamy się dopiero jakieś cztery miesiące, ale on wydawał się taki inny.. No, ale bajka się skończyła. Taka gwiazda jak on, nie chciałby być z taką osobą jak ja..
- No to, Paulina. - powiedział Robert i ukląkł przede mną. - Jesteś wspaniałą dziewczyną, a nawet kobietą.. Twoja twarz, ciało, oczy, wszystko.. Wszystko w Tobie jest idealne.. Bez wyjątków.. Gdy zobaczyłem Cię pierwszy raz, po tym meczu, jaki grałyście w Warszawie i Ty tak pyskowałaś, to wtedy już zobaczyłem, że jesteś inna od innych. Nie boisz się wyrazić swojej opinii.. A podczas tego wypadku co był w wakacje.. Zobaczyłem, że jesteś częścią mojego życia.. Pokochałem Cię.. - powiedział Lewy cały czas patrząc mi w oczy.. - Kocham Cię. - dopowiedział i popatrzył na mnie czekając na odpowiedź..
Zaczęłam na niego patrzeć. Każda sekunda dłużyła się.. Popatrzył na mnie takim wzrokiem..
- Nie no.. Wiedziałem, że z tego nic nie będzie. - powiedział i wstał. Popatrzył na mnie tak czarująco. - Cześć. - powiedział i zaczął odchodzić.
- Robert! - krzyknęłam wstając.
Mężczyzna zatrzymał się i popatrzył na mnie.
- To nie tak.. - zaczęłam. - Ja po prostu byłam strasznie zaskoczona takim obrotem sprawy.. Nigdy nie sądziłam, że osoba taka jak Ty, powie mi coś takiego.. - mówiłam, gestykulując rękoma.. - No i ja nie wiem.. No bo znamy się cztery miesiące, no ale tak naprawdę mało o sobie wiemy.. No i to chyba za mało.. - powiedziałam i opuściłam głowę.
Robert podszedł do mnie i kciukiem złapał za moja brodę, lekko ją podnosząc..
- Na Ciebie mogę czekać nawet lata.. - powiedział i pocałował mnie w usta.
Nie wiem czemu, ale odwzajemniłam pocałunek.. Zaczęliśmy całować się delikatnie, lecz z sekundy, na sekundę coraz bardziej zachłanniej. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnął się do mnie.
- To może już zostaniesz? - zapytałam.
- Mi pasuje. - odpowiedział.
- To co robimy? - zapytałam.
- Hmm, no wiesz.. - powiedział poruszając brwią..
- O nie Lewy! Nawet o tym nie myśl teraz.. - powiedziałam bijąc go w klatkę piersiową..
- Ohh, no to może jakiś film? - zapytał.
- No dobra.. To Ty wybierz, a ja pójdę po coś do picia. - powiedziałam i skierowałam się do kuchni.
Wyjęłam z lodówki sok i wzięłam dwie szklanki. Weszłam do pokoju.. Lewy właśnie wkładał płytę do DVD.
- Co oglądamy? - zapytałam.
- Halloween. - odpowiedział uśmiechając się.
- Nie! Proszę! Ja boje się na zwykłym horrorze.. Boje się, gdy coś wyskoczy mi zza pleców, a co dopiero na tym czymś? Słyszałam, że to najgorszy horror. - zaczęłam gadać.
- Oj nie dramatyzuj.. Jak będziesz się bała, to możesz się do mnie przytulić no i ja Cię obronię.. - odpowiedział dumnie.
- O to Ci właśnie chodziło! Nienawidzę Cię! - wykrzyczałam i zaczęłam się śmiać.
- Kochasz mnie.. - odpowiedział.
- Tak? Skąd ta pewność? Ja wiem, że Ty mnie kochasz, ale że ja Ciebie? Tego jeszcze nie słyszałam. - powiedziałam.
- Ooł. - odpowiedział Robert spuszczając głowę.
- Oj no żartuję! - wykrzyczałam i podeszłam do niego zaczynając całować.
- Więcej tak nie żartuj. - powiedział Lewy, gdy od niego się odsunęłam.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać. Już po pierwszych sekundach, gdy leciała muzyczka, zaczęłam się bać. A po kilku minutach leżałam wtulając się w Roberta nie patrząc na ekran, a gdy była cisza, to łapałam za jego koszulkę.. Coś czuję, że będzie miał rozciągniętą tą koszulkę.. Minęło jakieś 20 minut, a dla mnie była to godzina.
- Wyłącz już! - zaczęłam mówić.
- Już? Boisz się? - zapytał zdziwiony.
- Głupku! Wyłącz! Jak nie wyłączysz to wyrzucę Cię teraz z pokoju.. - powiedziałam.
- Hmm, wyłączę, jeżeli zamieszkasz ze mną.. - powiedział.
- Emm. No dobra. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się chytrze.
Lewy poszedł i wyłączył płytę, a potem włożył ją do opakowania.
- No to co, pakujesz się? - zapytał patrząc na mnie.
- Po co? - zapytałam.
- No do mnie.. - odpowiedział.
- Powiedziałam, że zamieszkam z Tobą, ale nie powiedziałam kiedy.. - odpowiedziałam i pokazałam mu język.
- Ejj, no! - wykrzyczał i skoczył na łóżko.
Zaczął mnie gilgotać.. Jejku! Jak ja nienawidzę gilgotek!
- Przestań! Przestań! - zaczęłam krzyczeć.
- Wprowadzisz się do mnie? W najbliższym tygodniu.. - powiedział.
- Czekaj.. - powiedziałam śmiejąc się..
- Na co?
- Przestań.. Gilgotać.. - zaczęłam.
- Boo?
- Bo.. Nie mogę.. Mówić... - mówiłam przerywając co słowo, bo śmiech mi na wypowiedzenie całego zdania nie pozwalał.
Robert przestał mnie gilgotać, ale nadal na mnie siedział.
- To jak? - zapytał.
- Wprowadziłabym się, ale..
- Ale?
- No, ale rodzice kupili mi dom, no i tak głupio będzie go zostawiać.. A poza tym, nie jesteśmy jeszcze parą, tylko... Em.. Tylko.. Dobra, nie wiem kim, ale jeszcze nie jesteśmy parą.. - powiedziałam.
- Czemu? - zapytał zdziwiony.
- Bo mnie nawet nie zapytałeś, czy chcę z Tobą być.
- Ohh, przepraszam wielmożną. A więc, Paulino Milewska! Czy zechciałabyś zostać moja dziewczyną? - zapytał poważnie.
- Oczywiście Robercie Lewandowski. - odpowiedziałam i go pocałowałam.
- Teraz możesz już się wprowadzać? - zapytał.
- Jak się lepiej poznamy.. - powiedziałam.
- Czyli kiedy? - zapytał.
- To zależy ile będziesz ze mną czasu spędzał.. No, ale wiesz.. Raz był taki chłopak, który spędzał ze mną 12 godzin na dobę, to nie wytrzymał dłużej niż dwa tygodnie, a więc powodzenia. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Miłość wszystko przezwycięży. - powiedział dumnie.
- Skoro tak mówisz. - powiedziałam i się do niego przytuliłam.
Po chwili zasnęłam..

A więc witam w niedzielny wieczór z nowym rozdziałem! :D
Liczę na Wasze komentarze! ♥♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz